Nie znam chyba osoby, która nie marzyłaby o śnieżnobiałym, hollywoodzkim uśmiechu. A jeśli ktoś za nim nie tęskni, to znaczy, że należy do promila ludzkości posiadającej białe zęby. Niestety, ja i reszta społeczeństwa – wyłączając wspomniane wyjątki potwierdzające regułę – mamy genetycznie żółte lub szare (w każdym razie nie białe) kości, a więc także i uzębienie. Co z tym zrobić? Już mówię.
Od dziecka śniłam o karierze aktorki, dlatego jako jedenastolatka przechodziłam tortury u ortodonty, by wyprostować zgryz. Po zdjęciu aparatu wystarczyło tylko osiągnąć odpowiedni stopień białości moich zębów. I zaczęło się eksperymentowanie. Od tamtego czasu na mojej półce w łazience zawsze stoi wybielająca pasta do zębów. Raz taka, raz inna, ale zawsze jest. To jednak nie wszystko.
Wypróbowałam wiele domowych sposobów na wybielenie zębów, gdyż na profesjonalny zabieg u dentysty nie mogę sobie pozwolić ze względu na horrendalnie wysokie ceny . Moim faworytem jest zdecydowanie cytryna. Wystarczy skroić cytrynę wraz ze skórką w plasterki i masować nią zęby. Kwas zawarty w tym owocu daje wspaniałe efekty. Ponoć dlatego, że rozpuszcza szkliwo. Możliwe. Czasem czuję nieprzyjemne uczucie kłucia tak, jakby moje zęby stawały się nadwrażliwe na temperaturę. Jednak to mija po kilku minutach, a biel zębów nie. Nie zauważyłam też żadnych problemów z próchnicą. Jak dla mnie gra zdecydowanie warta świeczki, mimo protestów dentystów.
Ich oburzenie w kwestii domowego wybielania uzębienia popieram jednak w wypadku innych metod. Zdecydowanie nie spodobał mi się pomysł wybielania zębów węglem. Wypróbowałam i okazał się nieskuteczny i mało przyjemny. Gdyby jednak ktoś chciał spróbować, należy zakupić w aptece węgiel spożywczy w tabletkach (kosztuje kilka złotych), rozmoczyć go w niewielkiej ilości wody i uzyskaną papką szorować zęby. Osobiście odradzam – w moim przypadku totalnie nietrafiony pomysł działający na zasadzie papieru ściernego.
Mały entuzjazm wykazuję także dla metod wybielania sodą oczyszczoną lub solą kuchenną. Te dwa specyfiki z pewnością niszczą szkliwo. Oba stosowane są na przykład do usuwania brudu z przypalonych garnków i patelni, ponieważ wykazują działanie żrące! Nim jednak się o tym dowiedziałam, zapoznałam się z tym zjawiskiem na własnej skórze. Na zwilżoną szczoteczkę nakładałam niewielką ilość sody lub soli i myłam tym zęby (po wcześniejszym zastosowaniu zwykłej pasty). Nie dość, że zęby nie stawały się jaśniejsze, to strasznie cierpiałam z powodu podrażnionych i krwawiących dziąseł, choć ogólnie nie są nadwrażliwe ani na środki chemiczne, ani na mechaniczne działanie nawet twardych szczotek do zębów. Zrezygnowałam dość szybko i nie żałuję. W późniejszym okresie słyszałam opinie, że należy sporządzić z tych substancji dość silny roztwór wodny i płukać zęby, lecz już nie odważyłam się skosztować.
Słyszałam o jeszcze jednym sposobie na uzyskanie lśniących zębów, ale w ten nie wierzę i nie znam nikogo, kto potwierdziłby jego działanie. Mam na myśli płukanie zębów olejem spożywczym. Gdyby ktoś znał szczegóły mechanizmu, na którym zasadza się ta idea, to proszę o informację.
Podsumowując, cytryna okazała się absolutnym hitem i systematyczne stosowanie kuracji zadowala mnie w zupełności. A przy tym uzupełnia moją codzienną dietę w witaminę C. Chcąc poprawić wygląd moich zębów postanowiłam także zrezygnować z palenia papierosów, które z winy zawartych substancji smolistych rujnują nawet najpiękniejszy uśmiech. Zdecydowałam także w znacznym stopniu ograniczyć spożywanie kawy i herbaty powodujących osad na zębach. Po każdej filiżance staram się myć zęby, a gdy jest to niemożliwe – piję wodę, być przepłukać jamę ustną ze szkodliwych substancji zawartych w teinie i kofeinie. Pewnie dlatego Włosi do każdego maleńkiego espresso wypijają regularną szklankę wody!